SINGIELKA, PIES I PRACA. JAK POGODZIĆ PRACĘ NA ETACIE Z WYCHOWANIEM PSA?

SINGIELKA, PIES I PRACA. JAK POGODZIĆ PRACĘ NA ETACIE Z WYCHOWANIEM PSA?
Jak pogodzić pracę z posiadaniem psa
     Bardzo chciałabym mieć psa..., ale: "nie mam dla niego czasu", "nie ma mnie w domu 10 godzin" "nie chcę go męczyć", "na pewno zdemoluje mi mieszkanie pod moją nieobecność". To jedne z najczęściej wymienianych powodów, które powstrzymują nas przed podjęciem decyzji o nabyciu psa. Każdy z nas jest inny, każdy też ma inną specyfikę pracy. Jednak czy pozostawienie psa na 8,9 lub 10 godzin naszej nieobecności w domu jest przejawem naszej nieodpowiedzialności i może stać się dla niego krzywdzące? Jak pogodzić pracę na etacie z wychowaniem psa?



     Według badań przeprowadzonych w październiku 2014 roku przez firmę TNS Polska, około 48 procent naszego społeczeństwa posiada w domu jakieś zwierzę. Prym wiodą właśnie psy i stanowią około 83 procent wszystkich zwierząt domowych. Czy to oznacza, że właściciele tych psów nie pracują w ogóle? Nie sądzę. Zapewne część z nich jest szczęśliwym pracownikiem zdalnym bądź ma możliwość zabierania czworonoga do miejsca pracy. Obstawiam, że jest ich niewielka "garstka". Co z resztą? Odpowiadam: reszta jakoś sobie radzi-albo samodzielnie, albo z pomocą przyjaciół lub rodziny, albo korzystają z pomocy osób zawodowo zajmujących się opieką zwierząt, czyli tzw. petsitterów. Tylko jak sobie "jakoś" radzić? 


    Decydując się na psa musisz mieć świadomość, że posiadanie go to nie tylko przyjemności i towarzystwo, jakie bez wątpienia nam oferuje. To poświęcenie, wspólne spędzanie czasu, budowanie relacji, nauka czy zmaganie się z różnego rodzaju chorobami, które mogą się przytrafić naszemu pupilowi. Co za tym idzie-to także wydatki i odpowiedzenie sobie na pytanie: czy będzie nas na nie stać? 
     Przyznam, że wychowanie psa i opiekowanie się nim w pojedynkę do najłatwiejszych nie należy. Jestem singielką, mieszkam sama i długo biłam się z myślami czy sobie z tym poradzę. Moim "szczęściem w nieszczęściu" było to, że zdecydowałam się na Galę w momencie, kiedy nie pracowałam. Przez ten czas mogłam poświęcić jej dużo swojego czasu, który jest bardzo pomocny w wychowaniu psa. Jednak nadszedł moment, kiedy musiałam powrócić do pracy. Po powrocie z pracy do domu moim oczom ukazywały się różne widoki: rozgryziony na moim łóżku w drobny mak papier toaletowy (Gala potrafi otworzyć sobie drzwi od łazienki, taka z niej zdolna bestia!), rozpracowana na czynniki pierwsze poduszkę, przez kilka dni zdarzyło jej się także załatwić w domu. Wszystko w ramach protestu. Poza tym pewnego razu usłyszałam od sąsiadki: "czy pani wie, że ona za panią płacze?". Serce mi się krajało, szłam do pracy z poczuciem winy. Po pewnym czasie okazało się, że zupełnie niepotrzebnie. Choć problem skakania na powitanie nie został jeszcze do końca wyeliminowany, widać już znaczne postępy. 

    Poniżej znajdziecie spis zasad, które pomogły mi w pogodzeniu pracy na etacie z obowiązkami związanymi z wychowaniem psa.  


 ZASADA NR 1: LEPIEJ ZAPOBIEGAĆ NIŻ LECZYĆ


    Pies, pozostawiony samotnie w domu może przejawiać różne zachowania: niszczyć meble czy inne domowe sprzęty, wyć, szczekać, załatwiać się w domu czy nawet samookaleczać. Dlatego naukę samodzielnego pozostawania psa w domu należy rozpocząć jak najwcześniej. Generalnie chodzi o to, aby nauczyć psa być samemu. W początkowej fazie może to być nauka izolacji, podczas której uczymy psa pozostawania w innym pomieszczeniu. Jeśli siedzi spokojnie, nagradzamy jakimś smakołykiem. Następnie przechodzimy do nauki samodzielnego pozostawania w domu. Na początek niech będzie to zwykłe wyjście na zakupy do osiedlowego sklepu. Sukcesywnie wydłużajmy czas, absolutnie nie zostawiajmy nagle psa samego na 8 godzin! Może to wywołać w zwierzaku niepotrzebne lęki i frustracje, które mogą znacząco wydłużyć czas szkolenia. Równolegle z nauką pozostawania w domu przeprowadzamy także naukę czystości. W moim przypadku sprawa była dość prosta, ponieważ Gala była uczona już u hodowcy załatwiania się na matę higieniczną. Było to dla mnie znaczącym ułatwieniem. Nawet teraz, gdy już wie gdzie należy się załatwiać, zawsze ma pozostawioną świeżą matę, na której w razie potrzeby może się załatwić. Póki co, ani razu jej się to nie zdarzyło :). Musiałam tak zrobić, gdyż pozostaje beze mnie 10 godzin w domu.

ZASADA NR 2: UWZGLĘDNIJ PSA W SWOICH CODZIENNYCH PLANACH




     Przygotuj swój plan dnia tak, aby uwzględnić w nim również psa. Czasem wystarczy tylko po prostu nieco wcześniej wstać, a większe zakupy i wizyty w centrach handlowych pozostawić sobie na weekend. Ot-cała filozofia!  Ja ustaliłam sobie następujący plan:

  • Godzina 06:00-wstajemy. Pani robi się na bóstwo, w tzw. międzyczasie Gala spożywa pierwszy posiłek.
  • Godzina 07:00-poranny spacer, tuż przed wyjściem do pracy. Trwa on zazwyczaj 15-20 min.)
  • Godzina 17:00-mój powrót z pracy. Po wejściu do domu przebieram się w "roboczy strój" i zabieram swoją suczkę albo na psi wybieg albo na długi (około godzinny spacer). Psi wybieg daje możliwość swobodnego wybiegania się i zabawy z psimi znajomymi, a ja mogę w tym czasie poplotkować z ich właścicielami ;). Na psi wybieg chodzimy zwykle co dwa dni. Na szczęście dzieli nas krótki dystans, albowiem mieszkam około 10 min spacerkiem od psiego wybiegu w Parku Józefa Polińskiego w Warszawie :)
  • Po powrocie z dłuższego psiego wychodnego, Gala dostaje drugi posiłek i zazwyczaj pada zmęczona. W tym czasie mam możliwość zajęcia się swoimi domowymi obowiązkami, pisaniem bloga i prowadzeniem konta na Instagramie.
  • Ostatni spacer ma miejsce zwykle około godziny 22:00 i trwa pół godziny.
  • Gdy przychodzi weekend, mogę jej poświęcić dużo więcej czasu  <szczęśliwa>

 ZASADA NR 3: OGRANICZ PRZESTRZEŃ, W KTÓREJ PRZEBYWA PIES 



        Nie pozostawiaj psu do dyspozycji całego mieszkania czy domu, gdyż po powrocie możesz się niemile rozczarować. Pies, który ma dużo wolnego czasu, ma też dużo pomysłów i niezwykle ciekawych z jego punktu widzenia przemyśleń. Dlatego ogranicz przestrzeń, w której przebywa. Niech to będzie np. pokój czy korytarz i usuń z jego pola widzenia to, co cenne :).

 ZASADA NR 4: ZAPEWNIJ PSU ROZRYWKI NA CZAS SWOJEJ NIEOBECNOŚCI



     Stwórz psu namiastkę obecności. Jak? Prosta sprawa-włącz mu telewizor! Poczuje się bezpieczniej i wyciszy. Zakup specjalne zabawki, które bardzo dobrze mogą się sprawdzić podczas rozłąki. Mam na myśli zabawki typu kong lub kula smakula wypełnione nadzwyczajnymi w smaku przekąskami. Sprawi to, że spożytkuje on część swej energii na zmaganie się z zabawką i dążenie do celu, którego nagrodą jest niezwykle smaczna niespodzianka! Co ważne-zabawkę dawaj tylko w momencie, gdy wychodzisz do pracy, zaś wracając-natychmiast zabieraj. 
     

ZASADA NR 5: ZMODYFIKOWANA TEORIA DOMINACJI


      Dla nas, ludzi całkowicie naturalnym zachowaniem jest to, że żegnamy się i witamy z drugą osobą. Może to być zwykły pocałunek, podanie ręki czy przytulenie się do drugiej osoby. W przypadku psów również mamy takie przeświadczenie. Po ciężkim dniu, spędzonym w pracy bardzo często to właśnie on sprawia, że po przekroczeniu drzwi naszego domu zupełnie zapominamy o stresie i zmęczeniu. Witamy się z nim niezwykle wylewnie, pies na nas skacze, piszczy, posikuje. Po pewnym czasie staje się to dla nas zwyczajnie uciążliwe i zaczynamy się zastanawiać czemu się tak dzieje? Otóż psy, które cierpią na tzw. "lęk separacyjny" bardzo często przejawiają przytoczone przeze mnie zachowania. Gala też jeszcze pewnie trochę na to cierpi, dlatego jak wchodzę do domu to staram się na nią nie zwracać uwagi. Gdy skacze-ignoruję ją, zaś gdy się uspokoi następuje powitanie i dostaje ode mnie zazwyczaj jakiś smakołyk. Może trochę to wygląda jak propagowanie przeze mnie teorii dominacji, jednak nie do końca tak jest. Jedną z założeń teorii dominacji jest właśnie to, że chcąc nie dopuścić do przejęcia władzy przez psa w domu, nie witamy się z nim po przyjściu i go ignorujemy. Choć nie jestem do końca jej zwolenniczką, czasem jednak muszę się stosować do fragmentów jej założeń. Moja własna teoria dominacji jest nieco zmodyfikowana, dostosowana do zachowania mojego psa. W naszym przypadku powitanie zawsze następuje, jednak w sytuacji kiedy Gala się wyciszy. W tym miejscu warto również przytoczyć wyniki badań, jakie przeprowadzili szwedzcy naukowcy. W wyniku badania, które przeprowadzono na 20 psach rasy beagle stwierdzono, że ciepłe słowa i głaskanie przy witaniu się z psem powodują wzrost oksytocyny (hormonu miłości) i spadek kortyzolu (hormonu stresu) u czworonogów. Co więcej-u właścicieli również :). 

     W związku z powyższym, dobrze jest znaleźć złoty środek i nie trzymać się ściśle pewnych schematów. Nie ma nic złego w witaniu się z psem, jednak róbmy to z głową. Przebywanie psa pod naszą nieobecność samotnie w domu ma być czymś naturalnym, tak samo jak nasze powroty. Nie czyńmy z nich spektakularnych wydarzeń. 



       Wraz z momentem nabycia przeze mnie psa skończyły się babskie wypady na zakupy po pracy, stołowanie się na mieście, spacery i wizyty u znajomych. I wiecie co? Wcale tego nie żałuję! Spotkania z przyjaciółmi i zakupy załatwiam w weekendy, zaś wszelkie sprawy, które mam do załatwienia w tygodniu na szczęście mogę pogodzić ze swoją pracą i wyprowadzeniem psa na spacer. Godziny pracy mam dość ruchome, więc jeśli mi pasuje, mogę przyjść nieco później i po prostu zostać dłużej. Psa mam szczęśliwego, lśniącego, zadbanego, wybieganego, wybawionego, mającego dużo znajomych (nie tylko psich). Mam też przyjaciół, którzy zaoferowali pomoc w razie mojego urlopowego wyjazdu. Czego chcieć więcej? Jak widać, na moim przykładzie, można doskonale sobie radzić z wychowaniem psa i pracą na etacie. Wystarczy tylko odrobina dobrej woli i dobra organizacja dnia, a wszystko da się pogodzić!



   


     




    
Copyright © 2016 Pies w wielkim mieście , Blogger